serce

serce
aewd

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 5

Cześć wam ludki. Ten rozdiał dedykuje Majce Maj ;)

No to zaczynamy:)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Z punktu widzenia Mirandy

Czekałam na Jackusia w męskiej przebieralni, gdy nagle usłyszałam krzyk tej Crawford.” Jack, co ty robisz puszczaj!”. Hahaha, pewnie ma już jej dość i zamknął ją w jakieś komórce, czy coś! Nagle Jack wpadł do przebieralni niosąc na plecach …KIMBERLY CRAWFORD, która śmiała się w najlepsze!;( Chyba mnie nie zauważyli gdyż Anderson postawił ją na podłodze i zaczął… całować! Już nie mogłam wytrzymać, wybiegłam z tego nędznego dojo i na odchodnym krzyknęłam – Nienawidzę cię Crafword!-, a temu pajacowi – Martinezowi rzuciłam pod nogi Krakersy.

Z punktu widzenia Jerrego

Nagle Miranda wybiegła przebieralni coś tam krzyknęła i rzuciła mi KRAKERSY!!! Szybko się odsunąłem i pobiegłem, do Kim i Jacka. Gdy tam wbiegłem zobaczyłem, że się całują , a nastęnie przybijają sobie piątki. WTF?! No, nie ogarniam oni są razem…?!

Kilka dni później

-Dryńńńńńńńńńńńńń- wstałam i przejrzałam się w lustrze.

- Boże, dlaczego jak ja kładę się spać mam ładnie wyczesane włosy, a jak wstaję wyglądam jak owca?!

- Ty zawsze wyglądasz ślicznie. ;) – usłyszałam za sobą głos Jacka.

- Jack, kotku, jak ty tu… Broudi?!

Przede mną stał znienawidzony przeze mnie Broudi. W moim pokoju! W moim domu. W moim Seaford. No może z moim Seaford trochę prze sądziłam, ale co on tu, robi?! Chciałam się na niego rzucić z pięściami, gdy nagle przez moje okno wszedł Jack.

- Czy mój pokój to jest jakieś miejsce zebrań?! – wybuchłam.

-Kimi, o co ci chodzi… Broudi, co ty tu robisz?! – zapytał nagle wreszcie zauważając to „coś”.

- To o czym  nawet nie śmiałeś myśleć – odpowiedział ten pacan, a ja miałam ochotę go wykopać (dosłownie;)) przez okno.

-Tiaa… wmawiaj sobie !

-A teraz wypad chłopczyku – dokończył mój „chyba chłopak”, po czym niebezpiecznie zbliżył swoją pięść do nosa Broudiego. To „coś” pisnęło i dosłownie wyskoczyło przez okno, po czym usłyszeliśmy wielkie „BUUUUUMMM!!!” i ciche „ałaaa”.

- To co cię do mnie sprowadza – zapytałam się Jacka?

 - Ty powinnaś wiedzieć – uśmiechnął się w ten swój słodki sposób,  jnie wytrzymałam i go namiętnie pocałowałam. Uśmiechnął się, po czym oddał mój pocałunek z jeszcze większą mocą. Nagle do mojego pokoju wparował mój kochany braciszek. Oderwaliśmy się szybko od siebie, ale on zrobił tylko minę typu „Wiedziałem!” i krzyknął :

- Mamo! Kim się obściskuje z Jackiem!

W moim życiu nie brakuje „atrakcji”…
----------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jak.Ten akyrat mi się podboba. Aha, i jeszce jedno .Bardzo podobajomcmi sie blogi Majki Maj  i C.Howard ale neistety coś siędzieje z koim kompem i nie moge wchodzic na wasze blogi , ale robie to na moim phonie, wiec nie martwcie się ludki, le komów na komórce jakos dziwne nie mogę pisać dlatego wasze kochne rozdialiki będe wychwalała u mnie na blogu. Ok? ;)
 
 

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 4


Ten rozdzialik dedykuje crazy girl, jutro obowiązkowo na kolorowo - motto dnia =)
----------------------------------------------------------------------------------------------------
- Jerry, co się stało stary?! – zapytał się go Jack

- KRAKERS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

- Dobrze już spokojnie, opowiedz nam wszystko.

-MirandaweszładododjopokazałamikrakersaiposzłaszukaćJacka.

Z całej tej jego paplaniny przerywanej jeszcze hiszpańskim zrozumiałam tylko jedno słowo – Miranda.

- Gdzie jest ten plastik!?

Jerry chyba się mnie przestraszył, bo od razu przerwał nawijać i pokazał na męską przebieranie. Wściekła ruszyłam w tamtą stronę, jak burza. Jack jednak dogonił mnie, przerzucił przez ramię i puścił do mnie oczko. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale byłam ciekawa.

- Awanturuj się – szepnął Anderson.

No więc zaczęłam wrzeszczeć jak najęta. Zaczynałam rozumieć plan chłopaka.

Jak na zawołanie z męskiej przebieralni wyłoniła się Parks. Udawaliśmy, że jej nie widzimy, ja zaczęłam się śmiać, a Anderson postanowił mnie na ziemi wepchnął do męskiej przebieralni (w której stała „nie zauważona” Miranda) i zaczął całowa po szyj. Jak się tego spodziewaliśmy plastik z krzykiem

  - Nienawidzę cię Crawford! - wybiegła z dojo.

Razem z Jackiem przybiliśmy sobie piątki, po czym wyszliśmy z dojo, zapomniałam tylko że Rudy instalował w nim kamery..
----------------------------------------------------------------------------------------------------Ja nie mogę, znowu mi coś rozdziałopodobnego wyszło i jeszce krótkie jak spódniczka naszej wychowawczyni - błeee (i o rozdziale, i o spódniczce) :(
 

 

 

 

piątek, 9 listopada 2012

Newsik

Cześć!
Chcicałabym polecić bloga mojej przyjaciółki - Agi(kickkicki.blogspot.com). Zam ją z realu i wiem,że ma Duuuuży talent. Aha i jeszcze jedno postaram się dodać rozdzialik w weekend.
Juliette

wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 3


Cześć, ten rozdział dedykuje mojej drugiej najlepszej kumpeli - szalonee Ewce. Tak wgl to sorry, że nie pisałam tak długo , ale wiecie, durna szkoła...
---------------------------------------------------------------------------------------
-  Jack, przestań nie będziesz w tym stanie ćwiczyć.

- Rudy, nie rozumiesz, dam radę!- Teraz to chłopak naprawdę się zaparł, ale jego ostatnie zdanie przesądziło sprawę. Jack podszedł do Jerrrego.

- Na matę, Milton

- Yyy… nie ogarniam przecież ja jestem Jerry, wiesz ten przystojny! – na jego słowa całe dojo łącznie z Jackiem wybuchło śmiechem.

- Ok, Kim zaprowadź Jacka do mojego gabinetu – zarządził sensej.

- Ale…

-Nie ma mowy, ANDERSON! – nie dałam mu dokończyć po czym zaprowadziłam słodziaka do gabinetu Rudiego.


Przed Dojo

Przed Dojo stała Miranda Parks – typowy plastik, który uwielbia Jacka  i ma duuuużo „przyjaciółeczek”. Tak naprawdę to one były normalne , ale bały się zemsty Randy – jak mówiła na nią cała szkoła poza nauczycielami i banda Wasabiego. Tak więc Miranda stała przed dojo i zaciskając zsiniałe pięści wysyczała – ty jeszcze będziesz mój Anderson, mój…


W gabinecie Rudiego

- To ja wracam na trening…

- Nie ma mowy Jack!

Przez następne 15 min. Jack przeżywał horror. Crafword, bardzo się o niego martwiła, dlatego kazała mu zażyć ze 100 tabletek, łyknąć syropów, odkażała mu wszystkie rany, itp. Nagle, przy którymś z komentarzy Kim Jack wstał i MOCNO ją pocałował. Chociaż nie był to delikatny pocałunek, jaki można oglądać w filmach, nie była on też typu – „ zamknij, się”. Dziewczyna bez wahania oddała pocałunek wplatając ręce w jego włosy. Nim zdążyli się od siebie odkleić, usłyszeli w dojo jakiś dziewczyński pisk…
----------------------------------------------------------------------------------------
No i jak rozdzialik. Wiem, że krótki, ale... jakiś tam jest. o, i jescze jedno, żebym dodała nowy rozdział musze miec przynajmniej 5 komentów. No to papa. :)

 

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 2

Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy czytają mojego nędznego bloga. Muszę jeszcze dodac, iż jest to takie małe wprowadzenie do późniejszych rozdziałów, dlatego takie krótkie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kim właśnie szła do dojo. Po drodze zobaczyła Joanne, lecz wolała jej unikać po ostatniej rozmowie propos Jacka.

-Jezu, dlaczego nikt nie może zrozumieć że to tylko mój kumpel… - mruknęła od nosem po czym  weszła do dojo.

-Kim, widział gdzieś Jacka – na wstępie zapytał Rudy.

-A, może tak cześć?!

- No przepraszam, że ja się o niego boje!

Dokładnie w momencie, gdy sensej kończył zdanie drzwi dojo otwarły się a w nich stanął cały we krwi, w obszarpanym ubraniu… Jack.

- Jack, co się stało! - kolana się pode mną ugięły, gdy spojrzałam na te jego oczka! Ach, może ja coś rzeczywiście coś do niego czuje?!

- Miałem wypadek, ale już jest spoko, teraz idę się przebrać.

Spojrzałam na niego. Niestety to zauważył. No, ja nie mogę. Zakochałam się w Jacku Andersonie. Kim Crawford KOCHA Jacka Andersona!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Strasznie, mi się to nie podoba, ale coś trzeba wstawić na bloga. W przyszłości moga pojawiać się też na tym blogu odskocznie do odcinków (uwielbiam je pisać xD) takie jak np.New Jack City.

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 1


Ten rozdzialik dedykuje Kattie Bigos, która jako pierwsza skomentowała mojego bloga i mojej najlepszej przyjacółce- Agatce, któ wie może za chwilę powstanie nowy blog - kickin it?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 -Och Jack zamknij się, czy naprawdę ta twoja śliczna główka nie domyśla się, że to Ben wysłał ten sms?

Jezu! Czy ja to powiedziałam na głos!?

- Hahaha. Nawet 10-latek domyśla się, że ci się podobam!

 Jack uśmiechnął się w ten kokieteryjny sposób, a mnie… kolana się ugięły. Zaraz, zaraz, przecież to kiedyś na mnie nie działało, a teraz? To przecież nie możliwe, żebym leciała na Jacka. Z tych zamyśleń wyrwał mnie głoś mojej najlepszej przyjacióly – Grace. Gdy tylko do mnie podbiegła Jerry zagwizdał głośno, za co dostał od niej kopniaka.

-Och, Jerry , czy ty się nigdy nie nauczysz, że tak samo jak Kim nie jest zainteresowana Jackiem, j nie jestem zainteresowana Tobą.

- Nie ogarniam, to ty jesteś zainteresowana Jackiem, a Kim mną?

- NIE! Poza tym Jerrry, przykro mi, ale ty codziennie przynajmniej po 10 razy n ogarniasz, więc…

Tak wiem, byłam dla niego niemiła, ale jak się sugeruje, że się kocham w Jacku to tak właśnie się dzieje. Symbolicznie się mszczę.

Zaraz po koleżeńskie wymianie zdań z chłopcami razem z Grace udałyśmy się na pierwsze zajęcia – matematykę Muszę wspomnieć, że nienawidzę jej. Chemię i fizykę – lubię, nawet bardzo, ale matmy nienawidzę. Pomiędzy nudami w Sali, dostawałam liściki od chłopaków, którzy chcą się ze mną umówić, Ja nie mogę, przecież prawie ich nie znam! Pomijając chłopców zaczęłam pisać z Grace.

G: Łał, chyba zaczynam coś czuć do Jerrego, on jest tako słodki!

K: Lol, mówiłaś, że jesteś nim tak samo zainteresowana jak ja Jackiem?

G: No właśnie…

K: Ile razy mam ci powtarzać, że na niego nie lecę?!

G: Akurat, tak samo jak ona nie leci na ciebie…

Zanim zdążyłam odpisać rozbrzmiał dzwonek i szybko wybiegłam z klasy. Poszłam po książki i zaczęłam odliczać lekcje do końca szkoły.

Z punktu widzenia Grace

- Jerry, musimy pogadać!

Latynos już chciał zagwizdać, ale w porę się opanował przypominając sobie kopniaka dziewczyny.

-Nie radzę

- Jasne, tylko nie bij, proszę!

- Ok, to chodź gdzieś musimy pogadać. Tylko bez gwizdania!

-Dobra, dobra, to, o co chodziło.

- O naszych kochanych, Kim i Jacka…
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jak, znośny rozdzialik? Wiem, że krótki ale Musze zakuwać.
 
 

czwartek, 1 listopada 2012

Prolog

- Kim, wstawaj, wstawaaaaaaaaaaaj!!!
- Zamknij się, Ben. Już wstaje!
Może przedstawię sytuacje. Do mojego pokoju wtargnął mój 10 letni braciszek i zaczął nawalać mnie poduszką. Oczywiście nie zostałam mu dłużna i jako, że jestem wicemistrzynią juniorów karate już po 10 sekundach mój kochany braciszek leżał obolały na ziemi.
- Ha! Ze mną się nie zadziera! Niestety skutki były dalekie od tych, które planowałam. Zamiast trząść portkami Ben zrobił diabelską minkę i szybkim ruchem zabrała mi mój telefon.
- ODDAWAJ!!!!!!!
-Nie! – nim do niego dobiegłam zdążył zamknąć się już w swoim pokoju.
- Ben, otwieraj, ale to natychmiast!
- Chciałabyś. Napiszę jakiś sms. O już wiem napiszę do Jacka i nie chcesz wiedzieć co!
Teraz to się wkurzyłam i jednym płynnym ruchem wywaliłam drzwi. Niestety za późno. Grrr… teraz będę musiała się tłumaczyć Jackowi bo na 100 procent wiem co Ben tam powypisywał. Trudno. Postanowiłam ubrać się. Kiedy już założyłam czarną bluzkę na ramiączka (ze złotym krzyżem), czrne krótkie spodenki i glany z ćwiekami(malują się tylko plastiki) wyszłam przed dom a tam zobaczyłam Jerrego.
- Hejka Jerry – przywitałam latynosa.
- Cześć hahaha Kim hahahah – odpowiedziała mój kumpel ciągle się śmiejąc -
Yyyy… stało się co?
- Nie tylko ty chyba nie wiesz co wysłałaś Jackowi?
-Co niby.
- Przeczytaj sobie hahaha. – Latynos podał mi telefon ( Jack wszystkie jego wiadomości dostaje tak jak Jerry jego – najlepsi kumple) i to co tam przeczytała po prostu zwaliło mnie z nóg.   

   Jack!
Posłuchaj, nie mogłam już tego wytrzymać i musiałam ci to powiedzieć. Uwielbia twoje oczy, nos twoja twarz i całego ciebie. Błagam bądź moim chłopakiem.
   Twoja Kimi
- Grrr… Ben!
- Jaki Ben, nie ogarniam?
- To mój brat przecież napisał idioto!
- Dobra, chodź do szkoły może Jack ci się oświadczy!
-Jerry, zamknij się !
- Ojejciu, przepraszam nie bij!
 Czy wspominałam już, tylko Jack nie boi się „moich pięści”? Te jego czekoladowe oczka nigdy nie okazują strachu. Boże, co ja wygaduje?! Może rzeczywiście Jack mi się podoba… Nie, nie on dziewczyny traktuje jak zwykłe szmaty. Jak na zawołanie wyrósł przed nami Jack.
- No cześć, KIMI...


I jak pierwszy rozdzialik ? Licze na chociarz jeden komentarz.

Całuski
Julie

Wstęp ;P

Cześć! Jestem Jula, ale lubię gdy ktoś mówi na mnie Julie lub Juliette itp. ale do rzeczy ; ), zdecydowałam się pisac bloga o moim ulubionym serialu - z kopyta. Będę tu wstawiała opowiadnie o miłości kilku par, a przede wszystkim o... ale tego dowiecie się później!Jeżeli ktoś wogóle będzie czytała mojego nędznego bloga. Prolog pojawi się w najbliższym czasie. To na dzisiaj papa.

Julie